Rozdział III
...Osłupiałam, wpatrzona w przepiękną parę czarnych jak noc skrzydeł, otoczonych taką dziwną mroczną czarną aurą.....
- To znaczy, że...
- Są piękne.- nie dałam mu dokończyć.
- Co, moje skrzydła?
- Tak i ta...aura otaczająca je.
- Musisz przywyknąć do takich widoków. Teraz odpowiem na poprzednie pytanie. Zniszczona bariera oznacza, że złamaliśmy...
- Ty złamałeś!!!...- dodał Rafi (mój stróż).
- Ok. Oznacza, że JA złamałem tą...hmmm...powiedzmy barierę, która uniemożliwiała Ci te oto widoki. - uśmiechnął się - Przyznaj Siostra, podoba Ci się to co teraz widzisz...- Bardziej stwierdził niż zapytał, jeszcze szerzej się przy tym uśmiechając.
- Przestań! To nie zabawa! - Wykrzyknął zdenerwowany blondyn. - Zdajesz sobie sprawę co będzie jeśli Pan się o tym dowie?!?!?!...
- Wiem...Wszystko już załatwiłem. Będzie mogła wybrać z kim chce mieszkać.
- Ah tak! Ty sobie już wszystko zaplanowałeś.
- Powiedzmy. A teraz nie drzyj się tak aniołku, tylko zmykaj do domku, bo muszę wszytko jej wyjaśnić.
- Co ?!?!?!... Po tym wszystkim mam Cię z nią zostawić?!...
- Już nie jesteś jej stróżem, ponieważ już wie, ale Ty powinieneś znać zasady.
- Znam, ale chcę wiedzieć.
- W takim razie jeśli Ty stąd nie wyjdziesz, to ja nic nie powiem. - Rozmawiali sobie tak jakby mnie tu nie było (beznadzieja).
- Ja nigdzie nie wyjdę. - Uparł się.
- Raf, proszę ja naprawdę chcę wiedzieć o co tu chodzi.
- Ale...
- Proszę.
- Dobrze, ale chcę być informowany. - Powiedziawszy to wyszedł.
- A więc słucham.
- Hmmm...Gdy wyczułem bardzo nie jasną energię, postanowiłem to sprawdzić. Poznając ciebie i Twoje otoczenie, kombinowałem jak wyjawić Ci prawdę, nie skazując Cię przy tym na śmierć. Wymyśliłem, że odpowiednio jest najpierw skonsultować się z obojgiem włodców, by mieć pewność, że nic Ci nie zrobią.
- Czyli Raf miał racje. Ty to wszystko zaplanowałeś?
- Tak...z tym, że nigdy nie byłem pewny co do Twojej reakcji na wieść a tym kim jesteś.
- Tooo...co oni postanowili?
- Będziesz musiała zdecydować z kim chcesz zamieszkać. Pomieszkasz tydzień u ojca i tydzień u matki, a następnie zdecydujesz.
- Ale...To mnie chyba przerasta.
- Nie martw się. Zawsze będę przy Tobie.
- Tak, a właściwie kiedy ma być ta przeprowadzka?
- Najlepiej, gdybyś zaczęła się już pakować.
- Co?! Tak szybko?! A co ze znajomymi? Co z rodzicami,przecież muszę się z nimi pożegnać.
- Oni nie mogą znać prawdy, bo zostaną usunięci.
- No to nie powiem im prawdy, ale pożegnać się muszę.
- Tak, a niby co im powiesz?
- Powiem, że...
- Że co? - Zadrwił ze mnie.
- Nie wiem! Nie naciskaj! Wiesz, że nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji.
- Więc zróbmy tak, że nie będziesz nic mówić, bo i tak by Ci nie uwierzyli. Tymczasem pakuj się, bo jutro z samego rana przyjdę po Ciebie i przenosisz się do ojca.
- Do piekła? - Spytałam zaciekawiona.
- Tak, ale nie martw się. Tam nie jest źle...- Zresztą sama zobaczysz. Pa - Powiedział i rozpłynął się nie czekając na moją odpowiedź.
Wieczornego pakowania, chyba nie będę dobrze wspominać. Poszłam do rodziców, aby powiedzieć moje klasyczne "Miłych senków" i przytulić się do nich na tzw. dobranoc. Po wyjściu pędem skierowałam się do pokoju i płakałam. A więc to koniec...to tak ma się skończyć moje życie na ziemi. Od jutra mam żyć jakby te szesnaście lat życia z fikcyjną rodziną, z przyjaciółmi nie miało miejsca.
Myślałam i płakałam tak długo, aż usnęłam. Rano obudziło mnie irytujące szturchanie w bok.
- Rusz się. - Tak jak powiedział, tak zrobił. Z samego rana zbudził mnie Gab.
- Nooo...weź...co tak wcześnie.
- Uprzedzałem, że będę z samego rana, a w ogóle to jak ty dziewczyno do szkoły wstajesz???...Dobudzić Cię nie idzie.
- Nie chcę. Daj mi jeszcze poleżeć.
- Dobrze. - Powiedziawszy to położył się w poprzek łóżka, czyli częściowo częściowo na mnie, tym samym odcinając mi swym ciężarem dopływ powietrza.
- Co...Ty...robisz?! - Ciężko mi było nawet na niego krzyknąć.
- Leże...
- Ok, ale...nie na mnie!
- Albo leżymy, albo idziemy.
- Dobra złaź. - odpuściłam.
- Hej...przecież chciałaś poleżeć. - Powiedział z szerokim uśmiechem.
- Jakoś dziwnie mi się odechciało. Nie wiesz przypadkiem dlaczego???...- Pytanie retoryczne...no oczywiście, że wiedział dlaczego.
- Jaaa...nie mam pojęcia.- Zrobił tak niewinną minkę, że gdyby nie to co zdarzyło się przed chwilą, byłabym skłonna mu uwierzyć.
- Taaa...Daj mi chwilkę.
Wzięłam czarne szorty, białą bokserkę z czarną czaszką oraz czarne trampki. Poszłam do łazienki by się wyszykować (tak w skrócie). Gdy wyszłam wpadłam na Gaba.
- I jak gotowa, bo Twoje rzeczy są już na miejscu.
- Tak tylko...
- Co?
- Chciałabym się jeszcze pożegnać. - Jakoś tak smutno mi się zrobiło. Może przez myśl, że już nigdy nie zobaczę osób, które do tej pory były moim całym światem.
- Nie. - To krótkie słowo dobiło mnie jeszcze mocniej.
- Ale, dlaczego ?
- Lepiej dla Ciebie jeśli nie będziesz tego przedłużać. Zresztą mogą przez to zacząć coś podejrzewać.
- Chyba masz rację.
- Nie "chyba", tylko na pewno. Teraz chodź, musimy już iść.
Złapał mnie mocno i w jednej chwili znaleźliśmy się w zupełnie innym miejscu, innym świecie. Było tam tak mrocznie, a zarazem pięknie. Zafascynowana widokiem nie powiedziałam ani jednego słowa...
- To znaczy, że...
- Są piękne.- nie dałam mu dokończyć.
- Co, moje skrzydła?
- Tak i ta...aura otaczająca je.
- Musisz przywyknąć do takich widoków. Teraz odpowiem na poprzednie pytanie. Zniszczona bariera oznacza, że złamaliśmy...
- Ty złamałeś!!!...- dodał Rafi (mój stróż).
- Ok. Oznacza, że JA złamałem tą...hmmm...powiedzmy barierę, która uniemożliwiała Ci te oto widoki. - uśmiechnął się - Przyznaj Siostra, podoba Ci się to co teraz widzisz...- Bardziej stwierdził niż zapytał, jeszcze szerzej się przy tym uśmiechając.
- Przestań! To nie zabawa! - Wykrzyknął zdenerwowany blondyn. - Zdajesz sobie sprawę co będzie jeśli Pan się o tym dowie?!?!?!...
- Wiem...Wszystko już załatwiłem. Będzie mogła wybrać z kim chce mieszkać.
- Ah tak! Ty sobie już wszystko zaplanowałeś.
- Powiedzmy. A teraz nie drzyj się tak aniołku, tylko zmykaj do domku, bo muszę wszytko jej wyjaśnić.
- Co ?!?!?!... Po tym wszystkim mam Cię z nią zostawić?!...
- Już nie jesteś jej stróżem, ponieważ już wie, ale Ty powinieneś znać zasady.
- Znam, ale chcę wiedzieć.
- W takim razie jeśli Ty stąd nie wyjdziesz, to ja nic nie powiem. - Rozmawiali sobie tak jakby mnie tu nie było (beznadzieja).
- Ja nigdzie nie wyjdę. - Uparł się.
- Raf, proszę ja naprawdę chcę wiedzieć o co tu chodzi.
- Ale...
- Proszę.
- Dobrze, ale chcę być informowany. - Powiedziawszy to wyszedł.
- A więc słucham.
- Hmmm...Gdy wyczułem bardzo nie jasną energię, postanowiłem to sprawdzić. Poznając ciebie i Twoje otoczenie, kombinowałem jak wyjawić Ci prawdę, nie skazując Cię przy tym na śmierć. Wymyśliłem, że odpowiednio jest najpierw skonsultować się z obojgiem włodców, by mieć pewność, że nic Ci nie zrobią.
- Czyli Raf miał racje. Ty to wszystko zaplanowałeś?
- Tak...z tym, że nigdy nie byłem pewny co do Twojej reakcji na wieść a tym kim jesteś.
- Tooo...co oni postanowili?
- Będziesz musiała zdecydować z kim chcesz zamieszkać. Pomieszkasz tydzień u ojca i tydzień u matki, a następnie zdecydujesz.
- Ale...To mnie chyba przerasta.
- Nie martw się. Zawsze będę przy Tobie.
- Tak, a właściwie kiedy ma być ta przeprowadzka?
- Najlepiej, gdybyś zaczęła się już pakować.
- Co?! Tak szybko?! A co ze znajomymi? Co z rodzicami,przecież muszę się z nimi pożegnać.
- Oni nie mogą znać prawdy, bo zostaną usunięci.
- No to nie powiem im prawdy, ale pożegnać się muszę.
- Tak, a niby co im powiesz?
- Powiem, że...
- Że co? - Zadrwił ze mnie.
- Nie wiem! Nie naciskaj! Wiesz, że nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji.
- Więc zróbmy tak, że nie będziesz nic mówić, bo i tak by Ci nie uwierzyli. Tymczasem pakuj się, bo jutro z samego rana przyjdę po Ciebie i przenosisz się do ojca.
- Do piekła? - Spytałam zaciekawiona.
- Tak, ale nie martw się. Tam nie jest źle...- Zresztą sama zobaczysz. Pa - Powiedział i rozpłynął się nie czekając na moją odpowiedź.
Wieczornego pakowania, chyba nie będę dobrze wspominać. Poszłam do rodziców, aby powiedzieć moje klasyczne "Miłych senków" i przytulić się do nich na tzw. dobranoc. Po wyjściu pędem skierowałam się do pokoju i płakałam. A więc to koniec...to tak ma się skończyć moje życie na ziemi. Od jutra mam żyć jakby te szesnaście lat życia z fikcyjną rodziną, z przyjaciółmi nie miało miejsca.
Myślałam i płakałam tak długo, aż usnęłam. Rano obudziło mnie irytujące szturchanie w bok.
- Rusz się. - Tak jak powiedział, tak zrobił. Z samego rana zbudził mnie Gab.
- Nooo...weź...co tak wcześnie.
- Uprzedzałem, że będę z samego rana, a w ogóle to jak ty dziewczyno do szkoły wstajesz???...Dobudzić Cię nie idzie.
- Nie chcę. Daj mi jeszcze poleżeć.
- Dobrze. - Powiedziawszy to położył się w poprzek łóżka, czyli częściowo częściowo na mnie, tym samym odcinając mi swym ciężarem dopływ powietrza.
- Co...Ty...robisz?! - Ciężko mi było nawet na niego krzyknąć.
- Leże...
- Ok, ale...nie na mnie!
- Albo leżymy, albo idziemy.
- Dobra złaź. - odpuściłam.
- Hej...przecież chciałaś poleżeć. - Powiedział z szerokim uśmiechem.
- Jakoś dziwnie mi się odechciało. Nie wiesz przypadkiem dlaczego???...- Pytanie retoryczne...no oczywiście, że wiedział dlaczego.
- Jaaa...nie mam pojęcia.- Zrobił tak niewinną minkę, że gdyby nie to co zdarzyło się przed chwilą, byłabym skłonna mu uwierzyć.
- Taaa...Daj mi chwilkę.
Wzięłam czarne szorty, białą bokserkę z czarną czaszką oraz czarne trampki. Poszłam do łazienki by się wyszykować (tak w skrócie). Gdy wyszłam wpadłam na Gaba.
- I jak gotowa, bo Twoje rzeczy są już na miejscu.
- Tak tylko...
- Co?
- Chciałabym się jeszcze pożegnać. - Jakoś tak smutno mi się zrobiło. Może przez myśl, że już nigdy nie zobaczę osób, które do tej pory były moim całym światem.
- Nie. - To krótkie słowo dobiło mnie jeszcze mocniej.
- Ale, dlaczego ?
- Lepiej dla Ciebie jeśli nie będziesz tego przedłużać. Zresztą mogą przez to zacząć coś podejrzewać.
- Chyba masz rację.
- Nie "chyba", tylko na pewno. Teraz chodź, musimy już iść.
Złapał mnie mocno i w jednej chwili znaleźliśmy się w zupełnie innym miejscu, innym świecie. Było tam tak mrocznie, a zarazem pięknie. Zafascynowana widokiem nie powiedziałam ani jednego słowa...
***
No więc to kolejny rozdzialik. Mamy nadzieję, że przypadnie on do gustu wszystkim którzy czytają naszego bloga (blogi). Prosimy o komentarze. Miłego czytania.
Pozdro Sandii&Ania