Rozdział II
Poderwałam się słysząc pukanie. Od razu popędziłam w stronę drzwi.- No, no spóźniony, aż 10 minut. Nie ładnie, a mi się wypomina.
- Oj cicho, raz się zdarzyło.
- Aleś się odstawił. - Miał na sobie czarne jeansy i białą koszulę do połowy rozpiętą.
- Nie lepiej od Ciebie. - No tak już nie przesadzajmy... Założyłam moją ulubioną czarną na ramiączka, od pasa w górę opięta, a dół był luźny, do połowy ud. Buty, czarne baleriny. Czyli nic szczególnego w moim wyglądzie nie było.
- Dobra już. Idziemy?
- No raczej.
Na szczęście park był niedaleko, jakieś 15 min spacerkiem.
Po dotarciu na miejsce postanowiłam się trochę rozejrzeć. Jak zawsze trochę atrakcji, głośna muzyka oraz duuużooo...dzieci. Pochodziliśmy trochę po straganach z konkursami, gdzie nagrodą była wybrana maskotka lub coś z biżuterii. Namówiłam Rafiego, aby spróbował i....udało się wybrał dużego białego misia z napisem "You will always by in my heart". Następna część naszej przechadzki był odpoczynek przy fontannie. Gdy tak siedzieliśmy, przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wzięłam misia, wstałam i wrzuciłam mojego towarzysza do środka fontanny pełnej wody i oczywiście jakby nie inaczej musiałam uciekać, gdyż przemoczony Rafael zaczął mnie ścigać.
- Zatrzymaj się! Przecież i tak prędzej czy później Cię dogonię!
- Ale ja wolę później. - Skręciłam w lasek dając sobie tym samym, niewielką przewagę.
Wybiegłam na malutką polanę i doznałam szoku. Bo co w takim miejscu robi sam Gabriel?
- Hej Gab. Co tutaj robisz?
- Czekam na Ciebie. - Ok to robi się już bardzo dziwne.
Po chwili dobiegł zdyszany Rafi, przy tym wpadając na mnie i mocząc mi sukienkę.
- Mam Cię! - Wykrzyczał radośnie - Mówiłem, że długo to nie...-przerwał gdy zobaczył siedzącego na powalonym pniu, szatyna. - Czego chcesz. - Wysyczał zły, blondynek.
- A jak myślisz? Heh...ale widzę, że się nie obijasz. - Wskazał na trzymanego przeze mnie misia . - Starasz się jak możesz by nie dowiedziała się prawdy. - Że coo...?!?!?! O czym on mówi ?!
- Ja ją chronię.
- No, nie wątpię.
- Jakiej prawdy? - Nic już z tego nie rozumiałam.
- No powiedz. Powiedz jej aniołku, kim tak naprawdę jest.
- Nie, nie będę jej narażać!
- Jeśli Ty jej nie powiesz, wtedy będę zmuszony sam jej powiedzieć.
- Nie zrobisz tego! - Pierwszy raz widziałam Rafaela tak wkurzonego.
- A chcesz się przekonać. - Ironiczny uśmiech nie schodził z twarzy Gaba.
- Ale o czym nie chcesz mi powiedzieć? - Skierowałam pytanie do przyjaciela.
- Widzisz Nasza psiapsióła chce wiedzieć. Jesteś jej stróżem to spełnij jej życzenie.
- Nie zesłano mnie tu by spełniać życzenia!
- Dobra, dość tej farsy, nie dałeś mi wyboru. Więc Nan lepiej usiądź, bo po tym co zaraz usłyszysz możesz być w lekkim szoku. - Już stawiałam kroki w jego kierunku, gdy poczułam uścisk na ramieniu. To Raf próbował mnie zatrzymać.
- Nie idź. - Wyrwałam mu się. Chciałam usłyszeć co takiego trzymał przede mną w tajemnicy. Niby przed czym mnie tak "chronił".
- A więc, widzisz kiedyś z resztą tak jest do dziś, że gdy urodzi się hybryda anioła i demona, wtedy "wasz" stwórca każe je zabić, gdyż "Pan miłosierny" chce chronić swoją dupe, bo stanowi to dla niego potencjalne zagrożenie. A Ty jesteś jedyną ocalałą. Twój ojciec (demon) zesłał Cię na ziemie do ludzkiej rodziny, byś przeżyła, a ten o to blondasek jest Twoim aniołem stróżem. - Dobre jest przyznam, że mnie zatkało.
- Hahaha...Niezłe wymyśliłeś to wcześniej, czy na poczekaniu. - Zaczęłam się śmiać, ale ani jednemu, ani drugiemu nie było do śmiechu, wyglądali nad wyraz poważnie.
- Nie no błagam Was. Ja jestem hybrydą anioła i demona tak? - Gab pokiwał twierdząco głową - Rafael to mój anioł stróż, tak? - Znowu twierdzące kiwnięcie. - To kim Ty jesteś? Wróżką zębuszką ?...
- Nie, ja jestem początkującym aniołem śmierci i Twoim przyszywanym bratem.
- Cooo?!??!?!?!... Ja chyba śnie!- Nagle zrobiło mi się słabo i ciemno przed oczami, poczułam pewien...bezwład i runęłam. Nic już więcej nie pamiętam, chyba urwał mi się film...
Obudziłam się na swoim łóżku i już przez chwilę wydawało mi się, że to wszystko najzwyczajniej w świecie mi się śniło. Moja nadzieja pękła jak bańka mydlana, gdy zobaczyłam głos chłopców.
- To wszystko Twoja wina! Gdybyś jej nie mówił...
- Zamknij twarz! Obudziła się.
Podbiegł do mnie Raf i nachylając się nade mną zaczął wypytywać o mój stan zdrowia...
- Jak się czujesz?... - Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, gdyż zauważyłam, że z jego pleców wyrasta para wielkich, śnieżnobiałych, lśniących....skrzydeł.
- Boli Cię coś?! - Znów pytając zaczął wpadać w panikę.
- Ty...Ty ...masz
- Co, co mam? - Dopytywał.
- Skrzydła.
- Jak to widzisz je?!
- Tak, a to źle? - Już się trochę uspokoiłam, w końcu chyba nic mnie dzisiaj nie zaskoczy.
- Widzisz. Mówiłem, że to nie szok. Po prostu bariera została zniszczona.
- Co to znaczy, że zniszczona została jakaś bariera? - Powiedziałam i podparłam się na łokciach by spojrzeć na...jak się okazało mojego przyrodniego brata. Osłupiałam, wpatrzona w przepiękną parę czarnych jak noc skrzydeł, otoczonych taką dziwną mroczną czarną aurą.....
***
I rozdział skończony!!!... Mamy nadzieję, że choć trochę was zaciekawił. Naszym zdaniem najlepsze jeszcze przed wami, ale to tylko nasza opinia. Prosimy o komy co jest do poprawki oraz co wam się podoba. Tymczasem życzymy przyjemnego czytania.
Pozdro Sandii&Ania
No no dziewczny, czapki z głów, i co, kto tylko na nich nosi :) Tak jak obiecałyście, życie bohaterki zostało gwałtownie wywrócone do góry nogami. Totalnie mnie to zaskoczyło, choć przyznam szczerze tak właśnie wyobrażałam sobie prawdziwà naturę GABA :)... Robi wrażenie no i nie ukrywam, że z niecierpliwościà będę czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Świetna robota girls ;)... Trzymam kciuki za następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTrochę kojarzy mi się z "Szeptem" ale piszcie dalej, czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuń